Edward Balcerzan - ur. 13 października 1937 roku w Wołczańsku na Ukrainie. W Szczecinie od 1946, debiut poetycki 1955, matura 1956, po studiach pierwsza praca w bibliotece Politechniki Szczecińskiej (1961–1962), od 1961 pracownik naukowy polonistyki UAM w Poznaniu, doktorat honoris causa Uniwersytetu Szczecińskiego (2012). Poeta, prozaik, krytyk, tłumacz, literaturoznawca. Książki najnowsze: Wiersze niewszystkie (Mikołów 2007), Tłumaczenie jako „wojna światów”. W kręgu translatoryki i komparatystyki (Poznań 2009). Pochwała poezji. Z pamięci, z lektury (Mikołów 2013); Literackość; Modele, gradacje, eksperymenty (Toruń 2013); przekład angielski: Literariness. Models, gradations, experiments. Tranlated by Soren Gauger, (Frankurt a Main 2016). Ponadto zbiór wierszy w przekładzie na język włoski (razem w Bogusławą Latawiec): Il tempo raddoppiato, a cura di Andrea Ceccherelli e Lorenzo Costantino con una nota introduttiva di Jarosław Mikołajewski, Lithos Editrice, (Roma 2011).

Nie znałem go tak dobrze, jak moi starsi koledzy, Katarzyna Suchodolska czy Józef Bursewicz, którzy tłumaczyli jego poezje z języka jidysz na polski. Eliasz Rajman i ja mieszkaliśmy (przez jakiś czas) w tej samej dzielnicy Szczecina; zdarzały się nam przelotne, uliczne spotkania, potem także „związkowe”, literackie. Zapamiętałem tylko jedną jego wypowiedź, ale – „na całe życie”! To wydarzyło się latem, może jesienią 1961 roku, w nowym Klubie 13 Muz, w sekretariacie szczecińskiego Oddziału ZLP, w ciepło nasłonecznionym, połyskującym od kurzu powietrzu.

Bumek ugotował obiad. Jest nas sześcioro z klasy. Tyle mamy wspólnych wspomnień, ale w tej chwili łączy nas wspólna trema. Unosi się nad suto zastawionym stołem w domu Bumka. Jeszcze nic się nie stało. Jeszcze nie znaleźliśmy języka, ba, słowa, od którego mógłby się zacząć nasz świat. (Na początku była trema?) Tymczasem pracują mięśnie. Każdy chce usługiwać innym, nikt nie chce być obsługiwanym. Jednocześnie wyciągamy ręce po półmiski i zaczynamy nimi manewrować – półkolami, z gracją, płynnie, szaszłyk wyżej, pitta arabska niżej, złakom się na udko kurze, tej sałatki z melona musisz koniecznie skosztować. Balet dań, wspaniałości kuchni Bumka. Poruszamy się jak tańczące manekiny, roboty, dźwigi.

Wszystko zależy od tego, jakim człowiekiem okaże się Bumek...

Usiłowałem wyobrazić sobie Bumka dzisiejszego – studiu­jąc przez lupę nasze wspólne zdjęcie sprzed czterdziestu lat. Szkolna wycieczka statkiem, w tle bandera z orłem pogiętym na wietrze, głębiej dźwigi szczecińskiego portu, my blisko obiektywu, ja w harcerskim mundurku, on w czapce uczniowskiej: pokazuje język.